środa, 17 września 2008

Tolerancja


Pierwszy post, a zatem postanowiłem, aby nawiązywał on do mojej krótkiej prezentacji. Jestem gejem, czyli członkiem mniejszości seksualnej w Polsce. Przez kilka lat walczyłem sam ze sobą, prowadząc wewnątrz walkę z wiatrakami (czytaj z własną naturą), która wypalała mnie niemiłosiernie, zużywając bezcenną energię, którą mógłbym spożytkować na przyjemniejsze i ciekawsze rzeczy. Kiedy w 2004 wygrałem pierwszą bitwę o siebie wszystko wydawało się z jednej strony prostsze, a z drugiej komplikowało całą sytuację. Po raz pierwszy odważyłem się wtedy spotkać z drugim facetem gejem (wtedy nam obu wydawało się, że jesteśmy bi). Niesamowite emocje, lęk przed spotkaniem spowodował, że na pierwsze spotkanie nie przyszedłem i wystawiłem chłopaka do wiatru. Na szczęście on okazał się bardziej dojrzałym ode mnie i mimo mojego nagannego zachowania zaproponował po raz drugi spotkanie, na które oczywiście się stawiłem. Do dziś nie zapomnę jak drżały mi nogi i czułem jakby były z waty, głos też był nienaturalny i paliłem jednego papierosa za drugim. Spotkanie trwało około dwóch godzin i było bardzo interesujące, zaś mój rozmówca okazał się świetnym człowiekiem i atrakcyjnym mężczyzną. Byliśmy razem przez półtorej roku i z kilku powodów rozstaliśmy się.
Ja po tym postanowiłem wyprowadzić się ze Szczecina do Krakowa, gdzie zacząłem życie od zera, nikogo nie znając, uciekając też od rodziców. Tego właśnie chciałem i tego potrzebowałem! Kraków okazał się być miastem, gdzie dojrzałem, sporo przeżyłem, poznałem kilka ciekawych, wartościowych i dziś już bliskich mi osób. W Krakowie właśnie pogodziłem się z tym, że jestem gejem, że nigdy nie będę ojcem i nie będę miał klasycznej rodziny, że nie będę mógł w naszym "cudownym" kraju żyć normalnie, bez obaw i lęków. Dojrzałem też do tego, by najbardziej zaufanym osobom powiedzieć kim jestem oczywiście z wielkim lękiem, że mnie odrzucą i będzie to koniec znajomości. Moje obawy okazały się zbyteczne, bo zostałem bardzo ciepło przyjęty i nasze relacje się jeszcze bardziej zacieśniły. Dodam, że jest to tylko kilka najbliższych mi osób! Powiedzia
łem też swojemu kuzynowi, który był homofobem i tu emocje sięgnęły zenitu... Na początku potraktował mnie z góry, dając mi do zrozumienia, że to zmienia charakter naszych dotychczasowych relacji, że on tego nie akceptuje i dla mnie nie ma wyjątków. Jednak następnego dnia chyba wszystko sobie przemyślał, albo coś w nim drgnęło. On nigdy dotąd nie znał żadnego geja, kierował się wyłącznie stereotypami i przekręconymi opowiadaniami moherów. Na dzień przed moją wyprowadzką z Krakowa kuzyn zaprosił mnie na pizzę, gdzie usłyszałem niesamowicie miłe dla mnie słowa - ja ciebie akceptuję! Po ich usłyszeniu zamarłem, język ugrzązł mi w gardle i nie mogłem z siebie wydobyć żadnego słowa.
Moja historia pokazuje jak trudno żyje się mniejszościom w Polsce, jak wiele nerwów, wysiłku, lęku, niepewności, bólu i rozterek się z tym wiąże. Tak się zastanawiam, czy gdyby nasze pieprzone mohery i wszyscy którzy są homof
obami mieli tego świadomość, to czy choć w niewielkim stopniu zmieniłoby to sytuację mniejszości, czy byłoby więcej tolerancji...?
Ja dziś już nie oglądam się za siebie, nie zastanawiam się, czy ktoś może się domyślać, czy mnie ocenia, krytykuje, czy potępia. Doszedłem do wniosku, że tak czy inaczej wygram, bo mam odwagę być sobą, być gejem w dobie nietolerancji i żyć w zgodzie z moją naturą. Nie afiszuję się ze swoją orientacją, nie wpuszczam osób trzecich do łózka, nie krzyczę całemu światu - jestem gejem.
Myślę, że do tolerancji jeszcze wrócę na tym blogu, bo jest to ważny dla mnie temat. Poza tym sam czasem się jej uczę.

Brak komentarzy: