wtorek, 31 marca 2009

Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma!


Pamiętam, że jako licealista mieszkający na wsi i uczący się niespełna 40 km od Szczecina marzyłem o tym, żeby kiedyś zamieszkać w Szczecinie. Już w drugiej klasie ogólniaka jeździłem do klubów studenckich na imprezy, rozkoszowałem się miastem, dniami morza i wszystkim, na co udało mi się natrafić.
Kiedy dostałem się na Polibudę, byłem wniebowzięty. Z kumplem ambitnie i systematycznie zwiedzaliśmy poszczególne części miasta, korzystaliśmy z preferencji i ulg, jakie przysługiwały wtedy studentom. Zakochałem się w Szczecinie! Po kilku latach, kiedy już rodzice sprowadzili się na podszczecińskie osiedle odkryłem, że jestem gejem. Zaakceptowałem się takim, jakim jestem. Jednak postanowiłem, że Szczecin jest dla mnie za ciasny, że mam za dużo znajomych i przyjaciół, którzy o mnie nie wiedzieli i postanowiłem się wyprowadzić, najlepiej jak najdalej od rodziców (do dziś o mnie nie wiedzą).
Dwa lata w Krakowie z dużą porcją samotności, traumatycznych przeżyć i zawodów miłosnych spowodowały, że pomyślałem o powrocie do mojego miasta. Ale to tylko taka ogólna myśl, pomysł. Decyzję o powrocie podjąłem na spływie kajakowym w czerwcu, a ponowna przeprowadzka była już pod koniec sierpnia.
Minęło już ponad pół roku od mojego powrotu. W międzyczasie byłem raz w Krakowie, obecnie jestem już drugi dzień w trójmieście. Dwa piękne miasta. Zdecydowanie piękniejsze i atrakcyjniejsze od mojego. I co z tego, co mi z ich piękna i atrakcyjności...?
Pewien mądry człowiek napisał, że nie ma nic złego w podziwianiu piękna innych osób, niż partner, czy partnerka, bo ci ludzie są nam obcy i nie jesteśmy związani z nimi żadnymi uczuciami, ani więzami, a z naszym partnerem, czy partnerką łączy nas miłość, niewidzialna więź porozumienia. Myślę, że podobnie jest z miejscami, miastami, czy domami/mieszkaniami.
Kocham Szczecin! To MOJE MIASTO!!!

Gejowo...


Wierzę, że nikt z czytających nie ma wątpliwości, co do stwierdzenia, że KAŻDY człowiek, który chodzi po ziemi, płaci podatki, lub też nie, ma prawo do szczęścia i nade wszystko ma prawo do miłości!
Nieprzypadkowo zacząłem ten post powszechnie znanym i w moim przekonaniu oczywistym stwierdzeniem. Otóż dokładnie wczoraj, kiedy zajrzałem na moje konto na Naszej Klasie i z czystej ciekawości spojrzałem na komentarze zamieszczane pod fotkami, zobaczyłem, że również mój kuzyn zostawił swój komentarz. Musiałem tam nie zaglądać conajmniej przez miesiąc, skoro go wcześniej przeoczyłem. Komentarz, ku mojemu zaskoczeniu był wybitnie prymitywny i chamski. Kuzyn napisał, że zamieściłem fajne pedalskie foto, które jego zdaniem powinno być na www.innastrona.pl. Jak to przeczytałem, byłem roztrzęsiony i wkurwiony, a pod wpływem emocji od razu usunąłem ten komentarz. Byłem zły też sam na siebie, że nie monitowałem częściej komentarzy i że nie wyłapałem go wcześniej. Ciekawe ile osób z listy moich znajomych go widziało… Zważywszy, że nie afiszuję się ze swoją orientacją i że podzieliłem się tym faktem wyłącznie z wybraną i zaufaną grupą ludzi (kuzyn dowiedział się o mnie przypadkowo), po prostu wystraszyłem się tego, wystraszyłem się faktu, że praktycznie KAŻDY mógł to przeczytać, że najbardziej skrywana przeze mnie i bardzo osobista tajemnica mogła w tak błahy i głupi sposób ujrzeć światło dzienne. Przy tej okazji pojawia mi się w głowie refleksja nad – nie tylko moim – gejostwem…
Chyba w pierwszym poście pisałem o tolerancji i trochę o środowisku homoseksualnym, o życiu gejów w Polsce. Teraz chciałbym ten temat rozwinąć. Oczywiście w mojej sytuacji trudno jest być do końca obiektywnym, niemniej z drugiej strony szczególnie geje w nietolerancyjnym i homofobicznym społeczeństwie są chyba najbardziej obiektywni w tej tematyce. Nie jest to też żaden apel, prośba, czy manifest, ale najzwyczajniejsze w świecie refleksje i spostrzeżenia – to tak gwoli wyjaśnienia.
„Ilekroć pada słowo gej, podświadomość przełącza rozumowanie na taryfę specjalną. Przed oczy natychmiast pchają się obrazy przebierańców z gejowskich parad: przerysowane, groteskowe postacie u jednych budzące śmiech, u innych obrzydzenie; zwykle jednak trudne do wyobrażenia w zwyczajnym życiu.
Utrwalił się więc schemat: geje są inni, czyli obcy, niezrozumiali, nieprzewidywalni, mogą zagrozić poukładanemu w głowach światu. Przez nich podział na dobro i zło traci biblijny kontrast, a politycy mają nieustanny kłopot.” (Tomasz Raczek)
Udajemy, że jesteśmy tolerancyjnym i wolnym społeczeństwem, konstytucja gwarantuje każdemu obywatelowi takie same prawa, jesteśmy państwem o wyznaniu Rzym-kat, które oparte jest na przykazaniu miłości bliźniego, a jednak… Jednak są to w większości tylko puste słowa, pijar polityczny i społeczny, slogany rzucane przez polityków, księży, czy dziennikarzy pod publikę, kiedy trzeba się komuś przypodobać, kiedy mają w tym jakiś interes. A jaka jest rzeczywistość z punktu widzenia geja, jaka jest w ogóle rzeczywistość, jaka jest polska codzienność…?
Niewątpliwie średniowiecze mamy już za sobą; coraz częściej się o nas mówi, pokazuje w różnych programach telewizyjnych, nawet serialach, coraz liczniejsze i „głośniejsze” są też parady równości, mamy swoje portale internetowe, serwisy randkowe, czy lokale. To jest jakiś plus, postęp i efekt wysiłków wielu społeczników, którym chwała za to, że odważyli się zabrać głos, że nie boją się być sobą, że podjęli walkę o prawo do bycia sobą, o prawo do życia w zgodzie z naturą, o prawo do równości!!! Jednak jest to tylko kropla w morzu, bo skoro konstytucja gwarantuje równy dostęp do wszystkich instytucji każdemu obywatelowi RP, to dlaczego są równi i równiejsi, dlaczego polski parlament nie zalegalizuje związków homoseksualnych, dlaczego pary gejowskie nie mogą rozliczać się razem, dlaczego nie uregulowano jeszcze prawa do dziedziczenia i spadków, dlaczego parady homoseksualne natrafiają na znacznie większe problemy, niż jakiekolwiek inne zgromadzenia, dlaczego na każdym kroku jesteśmy szykanowani, dlaczego pod lokalami homo dochodzi do agresji w stosunku do gejów, dlaczego obraża się nas na czacie, na naszych portalach i serwisach…??? DLACZEGO???
Przed wyborami politycy obiecują nam wiele, szukając całkiem sporego elektoratu (jeśli wierzyć wynikom badań opinii publicznej, to osób homoseksualnych jest w Polsce ok. 8-10% populacji), po czym kiedy wygrywają już wybory, obietnice szlag trafia.
„Jedni najchętniej pozbyliby się tego bólu głowy i zesłali wszystkich gejów gdzieś daleko – najlepiej na Madagaskar, byleby tylko nie musieć ich oglądać i nie mieć z nimi doczynienia.” (T.R.)
Rydzykowe babcie najchętniej Żydów, nas i TVN spaliłyby na stosach, zręcznie zmanipulowane przez wszechwładnego Psychola - Ojca Dyrektora.
Skini są rządni naszej krwi i podobnie jak rydzykowe babcie są w stanie posunąć się do wszystkiego (a może ich by tak wystrzelać razem z dwoma popieprzonymi kaczkami, moherami, Giertychami i Młodzieżą Wszechpolską, ale wtedy bylibyśmy podobni do nich samych!).
„Inni na odwrót – oferują gejom wyciągniętą rękę i swoją tolerancję. Owszem jesteście inni – mówią – ale my jesteśmy tolerancyjni i pozwalamy wam być takimi, jakimi jesteście, mimo że odbiegacie od normy.” (T.R.)
To jest właśnie konstytucyjna równość w „praniu”, to też jest biblijna miłość bliźniego na co dzień i to też jest spełnienie obietnic przedwyborczych już po wyborach. Brakuje jeszcze inkwizycji, obozów koncentracyjnych i kuk luks klanu.
Przez ostatnie lata sądziłem, że można normalnie żyć w tym społeczeństwie, że jestem wolnym człowiekiem, że mogę żyć bez obaw i lęków, że bez względu na orientację, dostanę uczciwie każdą pracę. Klops, dupa, jedna wielka kicha i niewypał!!!
„…dwa groźne dla polskiego geja słowa: Madagaskar i tolerancja. Odrzucenie i fałszywa życzliwość.” (T.R.)
Lęk przed innością, przed nową rzeczywistością, lęk przed skrywanym prawdziwym ja (niejednokrotnie gejostwem, do którego niektórzy nie potrafią się przyznać przed samymi sobą z obawy przed faktem, że to może się wydać i co wtedy…?), fanatyzm, przekłamany obraz gejów i lesbijek, kreowany przez media, lub niestety też często przez nas samych, to według mnie główne powody nietolerancji, szkalowania nas, niesprawiedliwych uogólnień, wielu wyrządzonych gejom krzywd i uniemożliwiania nam równych praw.
Napisałem, że sami też jesteśmy sobie winni i uważam, że tak też niestety poniekąd jest. Niemniej uważam, że nie różnimy się tu od heretyków.
„Z jednej strony przekonanie, że tylko jeden model życia jest prawidłowy, prowadzące do stawiania się w pozycji sędziego, z drugiej – protekcjonalne poklepywanie sprowadzające gejów do roli antropologicznej ciekawostki. W obu wypadkach traktuje się ich jako dziwaczną grupę odmieńców naruszających ogólnie przyjęte standardy, tyle że pierwsi na to się nie zgadzają, a ci drudzy dają przyzwolenie.” (T.R.)