czwartek, 13 listopada 2008

Lepiej przeżyć, niż żałować!

Nie żałuję w życiu niczego, poza niesłusznie zadanymi ranami innym ludziom; żadnych decyzji, przeprowadzek, związków, rozstań, czy poszczególnych etapów mojego życia. Nie wiem, kiedy utożsamiłem się z maksymą, że lepiej jest coś w życiu przeżyć, niż żałować, że się czegoś nie przeżyło, ani gdzie ją po raz pierwszy usłyszałem. Dostałem przez nią nieraz po tyłku, ryzykowałem i byłem raniony, a mimo to nie żałuję! Z błędów wyciągnąłem wnioski, do pięknych chwil zawsze mogę wrócić i nikt mi nie odbierze bogactwa doświadczeń tych niespełna trzydziestu lat.
Obecnie jestem na etapie poznawania nowego faceta, jeszcze słabo mi znanego, powoli angażuję się, inwestuję swój czas, emocje, uczucia, zaczynam dzielić się ciałem. W pierwszych dniach tej znajomości podjąłem decyzję o tym, że będę bardzo powściągliwy i ostrożny, że będę starał się na tyle, na ile to możliwe trzymał emocje na wodzy. Jednak po kilku dniach, wysłuchaniu mojego dobrego ducha - Joli i przemyśleniu sobie wcześniejszej decyzji zmieniłem zdanie, stwierdziłem, że nie będę siebie pozbawiał możliwości zbudowania czegoś, nie wiedząc, czy w ogóle cokolwiek z tego będzie. Uznałem, że pozwolę sobie na luksus bycia sobą, że będę reagował na bieżąco na rozwój wydarzeń, nowych relacji. Wiedziałem i teraz jeszcze bardziej jestem o tym przekonany, że więcej na tym zyskam, nawet jeśli będą jakiekolwiek straty. A jeśli to miłość mojego życia, a jeśli to ten właściwy facet... Tego nie wiem, ale nie pozbawię się szansy przekonania o tym. Jego też przekonałem do tego, że BEZ RYZYKA NIE MA WYGRANYCH!

Brak komentarzy: